Autor Wiadomość
Amistad
PostWysłany: Czw 22:39, 28 Gru 2006    Temat postu:

"rachunkowość jest piętro wyżej" :niemoge:
Becia
PostWysłany: Czw 22:32, 28 Gru 2006    Temat postu:

Siostra Małgorzata przez pomyłkę trafiła do piekła.
Przerażona dzwoni do Świętego Piotra i mówi:
Tu siostra Małgorzata! Popełniono straszny błąd!
wyjaśniła całą sytuację i uzyskała obietnicę,
że pomyłka szybko zostanie naprawiona.
Niestety, Święty Piotr w natłoku obowiązków
najwyraźniej o niej zapomniał. Następnego dnia
siostra Małgorzata znów dzwoni:
Proszę, zabierzcie mnie stąd natychmiast! Na dzisiejszy wieczór
zaplanowana jest orgia! Obecność obowiązkowa...
Święty Piotr przejął się losem siostry Małgorzaty i obiecał jak
najszybciej sprawę załatwić. Niestety, zapomniał i tym razem.
Przypomniał sobie dopiero nazajutrz, gdy usłyszał dzwonek telefonu.
Z drżącym sercem podnosi słuchawkę i słyszy:
- Cześć Piotrek, tu Gosia. Nie zawracaj sobie głowy...


Przychodzi mąż do domu i zaraz na wejściu dostaje od żony w łeb. 
- Za co kochanie? - pyta mąż.  
- Pranie robiłam i z twoich spodni wyciągnęłam karteczkę, a na niej jakaś Klara i jakieś cyferki,  
- Ależ kochanie, byłem na wyścigach konnych i Klara to nazwa konia a cyferki to numery gonitw - tłumaczy mąż. 
Za tydzień przychodzi mąż do domu i na wejściu dostaje dwa razy w łeb od żony.   - Ale za co kochanie?  
- Twój koń do ciebie dzwonił !!!


Dwie koleżanki w sklepie rozglądają się za ciuchami.  Podchodzi ekspedientka:
- W czym mogę pomóc?  
- Szukam ciekawej sukienki na lato.  
- Jakie ma pani wymiary?  
- 170 cm, 50 kg, 90/60/90...  
Na to koleżanka:  
No co ty Kaśka?! Nie jesteś na Gadu-Gadu!


Do ciężko rannego w wypadku podchodzi ksiądz:  
- Czy wierzysz w Boga?
- Chłopie, ja umieram, a tobie się na zagadki zbiera?!!!


Do firmy przyszedł hydraulik naprawić WC. Wszedł do sekretariatu i pyta:  
- No to gdzie jest ten sracz? 
Sekretarka nieśmiało odpowiada: 
- Szef jest właśnie na obiedzie. 
- Ale pani mnie źle zrozumiała, mam na myśli te dwa zera.  
- Zastępcy mają naradę. 
- Ale pani złota, ja się pytam, gdzie tu się gówno robi? 
- Aha, ... rachunkowość jest piętro wyżej..


Przychodzi kobieta do banku ze 100 dolarówką w dłoni chcąc wpłacić na konto. Facet bierze ogląda i mówi :
- Ten banknot jest fałszywy!
- No to zostałam zgwałcona.
Jabol
PostWysłany: Pią 20:37, 01 Gru 2006    Temat postu:

Był sobie pewien Janek, który poszedł do wojska.
1 dnia:
Dostał szczoteczkę i pastę do zebów, po południu wyrwano mu 3 zęby.
2 dnia:
Dostał grzebień, a po południu zgolono go na pałę
3 dnia:
Dotał majtki. Żandarmeria szuka go do dziś
Tanzanit
PostWysłany: Czw 11:04, 30 Lis 2006    Temat postu:

hahhha jaskra analna ....
Amistad
PostWysłany: Śro 23:12, 29 Lis 2006    Temat postu:

W góralskim kościółku wystrojone gaździny klęczą przed ołtarzem i modlą się żarliwie. Nagle jedna pierdnęła. Zaczerwieniona, próbując odwrócić od siebie uwagę innych, chwyciła się za nos i zaczęła się rozglądać wokół, pytając:
- Która to, która?
Stara Kowalska ze zdziwieniem:
- A cóż to, Malinowska? Dwie d... macie, że nie wiecie, która?
Amistad
PostWysłany: Śro 14:37, 25 Paź 2006    Temat postu:

Komentarze z onetu

- Jak często możecie uprawiać dziennie sex?
- Ja mógłbym to robić 5-6 razy dziennie z moją kobietą, ale ona nie daje rady.
- Ja z twoją robiłem to 11 razy, ale wymiękła. Słaba jest i tyle.
- Z jednym 6, z drugim 11, i Wy mówicie, że słaba...
----------------------------------------------------------------
- Gdzie mam znaleźć te gogle całe? Jakiś link do tej wyszukiwarki czy coś?
- Boże. Wpisz sobie w googlach to znajdziesz.
Amistad
PostWysłany: Śro 12:58, 20 Wrz 2006    Temat postu:

Kobieta z rana dzwoni do swojego szefa i mówi mu, że nie przyjdzie do pracy,bo jest chora.
- A co pani jest? - pyta szefu.
- Mam jaskrę analną....
- Że co!? Czym to się objawia ?
- Po prostu nie widzę dzis możliwosci przywleczenia swojej du*y do pracy...


Gość
PostWysłany: Nie 20:57, 06 Sie 2006    Temat postu:

Po 25 latach jeżdżenia Harleyem pewien facet doszedł do wniosku, że zobaczył już kawał świata i uznał, że czas osiąść gdzieś na stałe. Kupił więc kawałek ziemi w Vermont, tak daleko od innych ludzi, jak to tylko możliwe. Z listonoszem widział się raz na tydzień, a po zakupy jeździł raz na miesiąc. Poza tym była tylko natura i on.
Po mniej więcej pół roku takiego życia słyszy stukanie do drzwi. Idzie, otwiera i widzi wielkiego, brodatego tubylca.
- Cześć - mówi tubylec. - Jestem Enoch, twój sąsiad, mieszkający jakieś cztery mile w tamtym kierunku. Za jakieś dwa dni, wieczorem, urządzam małe przyjęcie. Miałbyś ochotę przyjść?
- Jasne, po pół roku na tym odludziu chętnie się zabawię, będzie fajnie.
Enoch pożegnał się i już miał iść, ale odwraca się i mówi:
- Słuchaj, jesteś tu nowy, więc chyba powinienem cię ostrzec, że będziemy tam ostro pili.
- Nie ma problemu, 25 lat jeździłem Harleyem. Myślę, że dam sobie radę.
Enoch już ma odchodzić, ale jeszcze odwraca się i mówi:
- Powinienem cię też ostrzec, że nie było jeszcze imprezy bez bijatyki.
- Z dwudziestopięcioletnim doświadczeniem jako motocyklista myślę, że sobie poradzę.
Enoch odwraca się i już ma iść, ale przypomina sobie jeszcze coś i mówi:
- Muszę ci też powiedzieć, że te przyjęcia to istna orgia seksu. Widziałem już tam rzeczy, o których mi się nawet nie śniło.
- Po 25 latach jeżdżenia Harleyem i pół roku na tym odludziu jestem więcej niż gotów, zwłaszcza na to. Aha, Enoch, zanim zapomnę. Jak powinienem się ubrać na to przyjęcie?
- Ubierz się jak chcesz. I tak będziemy tylko my dwaj.
Flamme
PostWysłany: Nie 16:23, 30 Lip 2006    Temat postu:

Młody McIntosh wybrał się w podróż do Francji. Po powrocie ojciec wypytuje go o wrażenia.
- Ach, wspaniale - opowiada młody Szkot - piękny kraj! Tylko ludzie jacyś dziwni. Wyobraź sobie, że pewnego razu, o drugiej w nocy do mojego hotelowego pokoju wpada facet w pidżamie, coś wrzeszczy, wymachuje rękami, tupie. Złapał wazon stojący na stole, rzucił nim o podłogę, wreszcie wybiegł trzaskając drzwiami.
- A ty co na to? - pyta zdziwiony ojciec.
- Nic, ojcze, dalej sobie grałem na kobzie!



- Ile będzie kosztował przejazd pana samolocikiem do Edynburga? - pyta szkockie małżeństwo.
- Mogę was przewieść za darmo, jeśli podczas lotu nie powiecie ani słowa!
Już po wylądowaniu pilot, który w czasie lotu wykonywał różne karkołomne akrobacje gratuluje Szkotowi:
- No, muszę przyznać, że jeszcze żadnemu z moich pasażerów nie udało się zachować milczenia w czasie lotu!
- A wie pan - przyznaje Szkot - że w pewnym momencie chciałem krzyknąć!?
- W jakim?
- Kiedy moja żona wypadła z samolotu!
Kret
PostWysłany: Nie 16:16, 30 Lip 2006    Temat postu:

- Tatusiu, zrób, żeby słoniki biegały!
- Nie synku. Już wystarczy.
- Ale tatusiuuu... Zrób, żeby słoniki biegały!
- Nie synku. Słoniki są zmęczone. Biegały już dzisiaj dla Ciebie cały dzień.
- Ale tatuuuusiuuuuu.... uaaaaaaaa!!!!
- No dobrze, kochanie. Ostatni raz. KOMPANIA BACZNOŚĆ! MASKI WŁÓŻ! 10 OKRĄŻEŃ DOOKOŁA PLACU BIEGIEM MARSZ!
Flamme
PostWysłany: Nie 15:56, 30 Lip 2006    Temat postu:

Jechało dwóch policjantów radiowozem i nagle jednego z nich rozbolał żołądek.
Mówi do kolegi:
- Piotrek, zatrzymaj samochód, muszę na chwilę iść w krzaki. Zatrzymali się, wyszedł. Po chwili znowu krzyczy do kolegi;
- Piotrek, rzuć mi bloczek z mandatami - nie mam się czym podetrzeć!
- Czyś ty zwariował? Weź 10 złotych i sobie podetrzyj.
Po pewnym czasie pechowy policjant wychodzi z krzaków, ale jest jakoś dziwnie upaprany.
- A ty coś taki umazany?
- Miałem tylko osiem pięćdziesiąt...


W kolejce stoją 6-letni syn i ojciec. Przed nimi stoi gruba baba - tak minimum ze 150 kg. Synek mówi do ojca:
- Tato, patrz jaka ta baba jest ogrooomnaaaa...
Ojciec się zaczerwienił, głupio mu się zrobiło i mówi:
- Synku, nie można tak mówić o ludziach.
- Ale ona jest taka gruuubaa... nigdy nie widziałem takiej grubej baby.
- Dobrze, ale to niegrzecznie w ten sposób mówić o innych.
W tym momencie grubej babie przy pasku odzywa się komórka:
- Pi, pi, pi, pi...
A synek z przerażeniem:
- Tato! Uważaj! Będzie cofać!
Amistad
PostWysłany: Pon 6:25, 24 Lip 2006    Temat postu:

Szedl facet ulica i zobaczyl nowy sklep. Mysli sobie - wpadne Wita go mily, usmiechniety sprzedawca:
- Dzien dobry, w czym mozemy panu pomóc, co chcialby pan kupic?
Facet sie zastanowil i mówi:
- Rekawiczki.
- To prosze podejsc do tamtego dzialu.
Facet idzie do wskazanego dzialu i mówi:
- Potrzebuje rekawiczki.
- Zimowe czy letnie?
- Zimowe.
- To prosze przejsc do nastepnego dzialu.
Facet poszedl:
- Dzien dobry, potrzebuje zimowe rekawiczki.
- Skórzane czy nie?
- Skórzane.
- To prosze podejsc do dzialu nastepnego.
Facet juz lekko poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
- Chce kupic zimowe, skórzane rekawiczki.
- Z klamerka czy bez?
- Z klamerka.
- Prosze podejsc do nastepnego stoiska.
Facet juz wkurzony, ale idzie nic nie mówiac:
- Potrzebuje rekawiczki, zimowe, skórzane, z klamerka.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
- Na rzepy.
- Zapraszam do dzialu naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
- Prosze przestac nade mna sie znecac, dajcie mi rekawiczki i pójde sobie!
- Prosze pana, prosze nabrac cierpliwosci, chcemy panu sprzedac dokladnie takie, jakie pan potrzebuje.
Facet idzie dalej:
- Prosze o rekawiczki zimowe, skórzane, z klamerka na rzepy.
- A jaki kolor?
Az tu nagle otwieraja sie drzwi do sklepu, wchodzi klient z sedesem swiezo wyrwanym z podlogi, od którego odstaja kawalki glazury, niesie go na wyciagnietych rekach, podchodzi do lady i krzyczy:
- Taki mam sedes, taka glazure, dupe wam wczoraj pokazalem, dajcie mi papier toaletowy!

Pan Bóg pozwolił zejść Mickiewiczowi i Słowackiemu z pomników na 10 minut. Jednak Pan Bóg byl na tyle przebiegły, ze postanowił posłuchać co robią ożywione pomniki. Nadstawił ucho i wytężyl oko. Nagle z krzaków dochodzi go stękanie tak nieznośne, że trudne do wytrzymania. Pan Bóg zagląda w krzaki a tam Mickiewicz trzyma gołębia i mówi do Słowackiego. A teraz to Ty mu sr*j na łeb...

Pewien rolnik mial duzy problem gdyz jego swinie nie chcialy jesc. Udal sie do weterynarza a ten poradzil mu aby je wszystkie "przelecial".
Rolnik niewiele myslac wrócil do domu noca zapakowal swinie na ZUKA i dolasu.... Tam zrobil co mu weterynarz zalecil i wrócil do domu. Na drugi dzien - patrzy - a swinie dalej nic nie zra. No to pojechal do weterynarza - ten mu na to:
- Przelecial pan je w dzien czy noca?
- W nocy - odpowiedzial rolnik
- A to nie powiedzialem ze trzeba to zrobic w dzien ?
Rolnik wrócil do domu - ponownie zapakowal swinie do ZUKA i dolasu....
Zmeczony wrócil do domu i polozyl sie spac. Noca budzi go zona:
- Ziutek!
- Co?
- Swinie...
- Żrą? Ucieszyl sie rolnik.
- NIE! Siedza w ZUKU i trabia!
Flamme
PostWysłany: Pon 7:23, 10 Lip 2006    Temat postu:

Franek i Kowalski łowią ryby. Kowalski co chwilę coś wyciąga, a Franek nic.
- Jak ty to robisz, Kowalski? - pyta z zazdrością Franek.
- Bo ja, widzisz, łapię na robaki, które mają po dziesięć centymetrów.
- A skąd je masz?
- Normalnie! Dwieście dwadzieścia wolt do ziemi i wyłażą takie duże glizdy.
- Ja też tak zrobię!
Spotykają się po tygodniu. Franek ma na głowie bandaż, a pod oczami siniaki.
- Co ci się stało? - pyta Kowalski.
- Zrobiłem tak jak ty. Puściłem dwieście dwadzieścia wolt, wyszły robaki po dziesięć centymetrów. Dałem pięćset wolt i wiesz? Wyszły robaki po trzydzieści centymetrów. Pomyślałem, że jak dam tysiąc wolt, to wyjdą jeszcze większe. I dałem tysiąc wolt do ziemi.
- I co, wyszły większe?
- Nie, glizdy nie, wyszli górnicy z dołu i tak mnie strzaskali, jak widzisz.



Rozmawiają dwie przyjaciółki:
- Już nigdy nie pójdę z mężem łowić ryb.
- Co się stało?
- Początek był fatalny. Za głośno rozmawiałam, nie umiałam założyć przynęty, za wcześnie podciełam rybę...
- Co było potem?
- Tragedia! Złowiłam trzy razy tyle ryb, co on!
Amistad
PostWysłany: Nie 22:42, 09 Lip 2006    Temat postu:

Flamme
PostWysłany: Nie 15:38, 09 Lip 2006    Temat postu:

Pewnego razu do wojska stacjonującego na pustyni przyjechał generał, no i pyta żołnierza, jak tam jego życie seksualne, a on mówi:
- No niby do miasta daleko, ale mamy taką starą wielbłądzicę, więc nie ma problemu.
Pyta drugiego, a on też odpowiada mu to samo, pyta trzeciego, a ten znowu odpowiada mu to samo. W końcu generał kazał się zaprowadzić do tej wielbłądzicy.
Wychodzi od niej po półgodziny i mówi:
- No, ta wasza wielbłądzica jest stara, ale jeszcze może być.
- Jasne, że może być - odpowiadają żołnierze - do miasta zawsze można dojechać.

Okulista zasiadający w komisji wojskowej pyta poborowego:
- Czy widzicie tam jakieś litery?
- Nie widzę.
- A widzicie w ogóle tablicę?
- Nie widzę.
- I bardzo dobrze, bo tam nic nie ma! Zdolny!


Dwóch komandosów tuż przed akcją:
- Ok. Zsynchronizujmy zegarki! Ja mam 12:00.
- Ja mam za dwie 12.
- No dobra... Poczekamy te dwie minuty...

Wrócił żołnierz z tygodniowej przepustki. Generał pyta go:
- No i jak tam na przepustce?
- Wspaniale, panie Generale. Przez cały tydzień się kochałem.
- No siadajcie i opowiadajcie.
- Niestety nie mogę, panie Generale...

- Tato, pokaż jak biegają słoniki!
- Ale już pokazywałem ci dzisiaj trzy razy ...
- Tato, ja chcę jeszcze ...
- No dobrze, ale to już ostatni raz. Pluton!!! Maski przeciwgazowe włóż i jeszcze dwa okrążenia!!!

Szeregowemu Kowalskiemu zmarła matka. Kapitan zleca kapralowi, by w jakiś delikatny sposób przekazał smutną wieść żołnierzowi. Kapral robi zbiórkę plutonu.
- Szeregowi, którym zmarła matka... trzy kroki wystąp!
Wystąpiło kilu.
- Szeregowy Kowalski, dwa dni paki za niewykonanie rozkazu!

- Czemu ten pluton tak krzywo stoi!? - pieni się kapral.
- Bo ziemia jest okrągła - mówi jeden z żołnierzy.
- Kto to powiedział!?
- Kopernik.
- Kopernik wystąp!
- Przecież umarł.
- Czemu nikt mi o tym nie zameldował?
Becia
PostWysłany: Pią 20:52, 07 Lip 2006    Temat postu:

Ja rowniez tego jeszcze nie widzialam
Swietny kawal
Amistad
PostWysłany: Pią 20:49, 07 Lip 2006    Temat postu:

Listonosz puka do drzwi, nikt nie podchodzi więc przez dłuższą chwilę naciska na dzwonek. W pewnym momencie słychać otwierające się zasuwy i z pewnym mozołem w drzwiach staje kompletnie zaspany facet - "śpiochy" w oczach, jeden kapeć i szlafrok. Listonosz patrzy na gościa i zanosi się śmiechem! Tak się śmieje, że aż pada na posadzkę klatki. Lekko zdeprymowany facet z nutą niepokoju w głosie pyta:
- Co jest?
Listonosz wstaje z ziemi, obciera oczy rękawem i mówi:
- Panie, wiele rzeczy widziałem, ale żeby ktoś zapiął szlafrok na dwa guziki i jajko to jeszcze nie widziałem
M&M
PostWysłany: Nie 23:37, 04 Cze 2006    Temat postu:

Beciu dobre z tym drewnem I pioseneczki -
Becia
PostWysłany: Sob 7:09, 03 Cze 2006    Temat postu:

Oddział terenowy Centralnego Biura Śledczego, Nowy Targ.
Dzwoni telefon:
- Centralne Biuro Śledcze, słucham...
- Kciołem podać, co Jontek Pipciuś Przepustnica chowie w stosie drzewa
marychuanem.
- Dziękujemy za zgłoszenie, zajmiemy się tym.
Następnego dnia w obejściu Przepustnicy zjawia się grupa agentów CBŚ.
Rozwalają stos drewna, każdy klocek precyzyjnie rozszczepiają siekierką,
ale narkotyków ani śladu. Po kilku godzinach, wymamrotawszy niewyraźne
przeprosiny, odjeżdżają.
Stary Przepustnica patrzy w zadumie to na drogę, którą odjechali, to na
stos drewna. Nagle słyszy telefon.
Wzrusza ramionami, wchodzi do chałupy, odbiera.
- Hej Jontek! Stasek mówi. Byli u ciebie z Cebeesiu?
- Ano byli. Tela co pojechali.
- Drzewa ci narąbali?
- A narąbali.
- Syckiego nojlepsego we dniu urodzin, hej!


Nad rzeka siedzi krowa i pali trawkę. Zadowolona, klimat, te sprawy.
> Podpływa do niej bóbr, wychodzi na brzeg i pyta: -Te krowa, co robisz?
-Aaaa, widzisz bóbr, jaram i jest OK.
-Daj trochę, jeszcze nigdy nie kurzyłem...
-Jasne! Ciągnij macha bracie i poczuj się cool!
Bóbr wciągnął dym i od razu go wypuścił. Na to krowa:
-Stary, nie taaak! Patrz: ciągniesz macha i trzymasz go w płucach
dłuższą chwile. Zresztą, wiesz, co? W tym czasie jak wciągniesz, przepłyń się kawałek pod wodą w dół rzeki, wróć tu i wtedy wypuść powietrze. I mówię ci - będzie OK.
Jak uradzili tak zrobili. Bóbr się zaciągnął, płynie pod woda, ale już po kilku chwilach zrobiło mu się happy. Wyszedł na brzeg po drugiej stronie rzeki, walnął się na trawę i orbituje. Podchodzi do niego hipopotam i
pyta:
- Te bóbr, co robisz?
- Aaaa, widzisz, hipciu, fazuję sobie trochę...
- Daj trochę, stuffu, ja też chcę...
- Podpłyń na przeciwko do krowy. Ona ci da. Hipopotam podpłynął w gore rzeki, wychodzi na brzeg, a krowa wywaliła gały i krzyczy:
- BÓBR, k..wa, WYPUŚĆ POWIETRZE...



Podaje jeszcze 2 linki na poprawe humoru

Piosenka o Lamie:
http://www.albinoblacksheep.com/llama

Hipcio:
http://media.putfile.com/hipo
moni
PostWysłany: Wto 20:35, 21 Lut 2006    Temat postu:

Becia to zes narobila, moj chlop wlasnie mi zapowiedzial, ze do zadnego sanatorium nigdy w zyciu nie pojade.

Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin